środa, 6 marca 2013

Ćwiczymy!


W Kielcach już wiosna! Od razu chce się żyć… i ćwiczyć.



Dzisiaj słów kilka o moich treningach. Jak wiadomo dieta to zalewie ułamek sukcesu. Bez ćwiczeń daleko nie zajedziemy. Ja swój powrót do aktywności rozpoczęłam od ćwiczeń z piłką. Ćwiczyłam głównie nogi, biodra i pośladki. Po prostu nie potrafiłam siedzieć na tyłku i czekać aż miną trzy miesiące od cesarki, a bałam się ćwiczyć brzuch. Dlatego machałam nogami na wszystkie strony, tylko po to by mieć świadomość, że jednak robię dla siebie coś dobrego.

Potem przeszłam na następny level;) Włączyłam ćwiczenia cardio. I tutaj chcę polecić ten filmik


Są to dwie serie ćwiczeń, które można powtarzać nawet kilka razy. Dają wycisk, można porządnie się przy nich spocić oraz są rewelacyjne jako rozgrzewka. Ponadto, co moim zdaniem jest plusem, nie towarzyszy im żadna ścieżka dźwiękowa i można sobie włączyć coś co nas zagrzewa do bojuJ (dla mnie to Move in the right direction- Gossip- chociaż ta pani też mogłaby trochę poćwiczyć).


Kiedy wreszcie minęły te magiczne trzy miesiące, zabrałam się za Chodakowską (no dobrze, zabrałam się za nią trochę wcześniej, ale każdy kto mnie zna wie, że cierpliwość to coś zupełnie mi obcego).

Na początek poszedł killer. Co tu dużo gadać, uwielbiam ten trening. Jak na moje możliwości jest idealny. Stanowi dla mnie wyzwanie, ale jednocześnie jestem w stanie dotrwać do końca.

Wczoraj zrobiłam skalpel. Potrzebowałam małej odmiany. Jeżeli chodzi o tą płytę to zupełnie nie rozumiem zachwytów. Trening nie jest jakiś wybitnie trudny i kiedy Ewa mi pogratulowała dotrwania do końca byłam zdumiona, że to już! A ja naprawdę jestem dętką!

W tamtym tygodniu wprowadziłam do mojego planu ćwiczenia Tiffany Rothe. O niej jednak chciałabym napisać osobny postJ

Za półtora tygodnia minie miesiąc z Ewą. Wtedy też napiszę o moich postępach.
Pozdrawiam,
B.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz